Poczułam na twarzy gorące promienie południowego słońca i uśmiechnęłam się na myśl o pięknej pogodzie i wspaniałych przygodach jakie przeżyłam podczas tych wakacji z Hiszpanii. Leżałam tak jeszcze chwilkę rozkoszując się porankiem, po czym wstałam i szybko udałam się do łazienki, by wyrobić się przed Ann. Po drodze zgarnęłam naszykowaną wczorajszej nocy luźną sukienkę w delikatne, malutkie kwiaty na grubych ramiączkach oraz pasujący idealnie do sukienki biały sweterek oraz świeżą bieliznę.
Gdy wyszłam z łazienki zaskoczona zobaczyłam, że wyrobiłam się w 20 minut! Obudziłam siostrzyczkę, a gdy ona zajęła łazienkę dopakowałam walizkę i sprawdziłam czy nie zapomniałam czegoś. Razem zeszłyśmy na śniadanie i wraz z mamą udałyśmy się na lotnisko.
Widok z samolotu zapierał dech w piersiach. Z zachwytem spoglądałam przez okno, gdy samolot unosił się w górę, aż w końcu ludzie i domy stali się tak maleńcy, że trudno mi było cokolwiek zobaczyć. Wyciągnęłam z kieszeni moje stare, ukochane mp3 i włączyłam
Emeli Sandé - Clown. Po kilkunastu minutach zasnęłam głębokim snem.
Obudziła mnie dopiero mama, gdy podchodziliśmy do lądowania. Tak bardzo cieszyłam się,
że za niedługo zobaczę swoją przyjaciółkę El. Tak bardzo brakowało mi tej wiecznie
uśmiechniętej i pełnej energii wariatki. Ciekawe co u niej?
Co prawda wczoraj rozmawiałyśmy przez telefon, ale niestety była to krótka rozmowa.
Z zamyśleń wyrwał mnie głos mojej siostry rozmawiającej z mamą.
Zanim się obejrzałam już jechałyśmy z Lukasem do domu.
Lukas to bardzo sympatyczny starszy pan ,który pracuje u nas już od kilku lat.
-Czy jedzenie tam było dobre?-spytał uśmiechając się Lukas.
-O tak!-odpowiedziała Ann od razu-było pyszne, szczególnie smakowały mi owoce morza.
-Cieszę się, jednak jeśli Emily was o to spyta powiedzcie, że nie było za dobre
Wszyscy zaśmialiśmy się. Emily również pracowała w naszym domu. Była gosposią.
Traktowała nas jak wnuczki, ponieważ sama nie miała dzieci ani wnucząt.
Uśmiechnęłam się na myśl o staruszce. Dopiero teraz uświadomiłam sobie,
jak bardzo za nią tęskniłam i za jej naleśnikami oczywiście. Do końca podróży już nikt
się nie odezwał. Tylko radio przerywało ciszę. Nie była to jednak krępująca cisza
jak może się niektórym wydawać.
Była to cisza pełna radości z powrotu do domu i pełna oczekiwania, by zobaczyć dom.
Dajcie znać jak wam się podobało w komentarzach. Jeśli są jakieś błędy lub niejasności
piszcie postaram się no naprawić w kolejnych rozdziałach.