True love never end

True love never end

środa, 5 marca 2014

Wstęp

     Ciepły, delikatny wiatr rozwiewał moje długie włosy.  Uwielbiałam spacerować nocą, więc i dziś wybrałam się na spacer wzdłuż plaży. Księżyc odbijał się od spokojnej tafli morza i mimo, że byłam w tętniącym życiem mieście dziś było tu wyjątkowo spokojnie i cicho. Postanowiłam korzystać z ostatniego wieczoru w Hiszpanii, więc wracając do hotelu wstąpiłam jeszcze na duże lody.  Po mojej małej, słodkiej uczcie ucięłam sobie jeszcze krótka rozmowę przez telefon z moją przyjaciółką Elizabeth. 
Po krótkiej wymianie zdań umówiłyśmy się na następny dzień. By opowiedzieć o przeżyciach z wakacji i najnowszych plotkach, oraz po to aby poprzebywać trochę w swoim towarzystwie. W końcu kto by nie tęsknił za swoją najlepsza przyjaciółką po miesiącu rozłąki. Weszłam do hotelu i bez słów udałam się w stronę pokoju, który dzieliłam z siostrą. 
Gdy tylko zamknęłam drzwi pokoju, wzięłam się za pakowanie walizki. Przeklinałam się w duchu za to że spakowałam tak dużo ubrań, ponieważ w połowie nawet nie chodziłam.
Spojrzałam na zegarek. Dochodziła jedenasta, spojrzałam na łóżko Any, która już spała i uśmiechnęłam się. Czasem zadziwia mnie jak dobrze się dogadujemy. Po kilku minutach dumania udałam się do łazienki, wykąpałam się, przebrałam w piżamę i wyszłam z łazienki. Zgasiłam światło i po ciemku skierowałam się w stronę łóżka. Gdy tylko moja głowa dotknęła poduszki odpłynęłam w objęcia Morfeusza.

I jest oto wstęp. Po kilku miesiącach nabrałam weny i znów zaczynam pisać! Poprawiłam wstęp i mam nadzieję, że choć trochę was zaciekawił. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz